top of page

Koh Ngai – przybywamy

  • chali
  • 17 gru 2019
  • 4 minut(y) czytania

Pożeganie z Koh Phi Phi (5 dzień)

Aby dotrzeć na kolejną z wysp najpierw musieliśmy opuścić i pożegnać Koh Phi Phi.

Poranne śniadanie, pakowanie (tego nie lubimy w podróżowaniu z dzieciakami najbardziej), a następnie targowanie się. O co? O cenę promu. A że droga na Koh Ngai z Koh Phi Phi daleka (około 90km morzem) to i cena wysoka. Na szczęście mamy dzieci ;-)). Tak, tak. W niektórych sytuacjach podróżowanie z dziećmi ma swoje zalety. I to była właśnie jedna z nich.


Na dorosłego ciężko jest tu coś znegocjować w sezonie, ale o cenę dziecka, a owszem. Tajowie kochają dzieci (szczególnie te o kolorze włosów blond) i potrafią dla nich przymknąć swe lewe oko. Tak oto całą drogę przepłynęliśmy (z przesiadką na Koh Lanta) za 2900 THB (1100 THB osoba dorosła, Franek 700 THB, Mati – 0 THB), a zaporowa cena wyjściowa za naszą rodzinę zaczynała się od 4250 THB. Brawo my !!!

Poranne godziny w porcie to godziny szczytu. Ruch jak w ulu, a że przewoźników jest tu sporo to trzeba mieć się na baczności aby nie wypaść / nie zgubić swojej kolejki.

W końcu dotarliśmy, a naszym kapitanem okazał się młody rasta Bob Marley.

Koh Ngai – przybyliśmy (dzień 5 - 8)

Koh Ngai (lub Koh Hai) to niewielka wyspa, na którą przybyliśmy w jednym konkretnym celu. Plażing, smażing czyli nie robimy nic i jest nam z tym dobrze. W skrócie po polsku – chillout – zwany także spokojem ducha, ciała i umysłu. Słowo przez z nas znane, ale rzadko doświadczane. Muszę przyznać, że nie zawiedliśmy się. Być może przystań ma dzień dobry nie zrobiła najlepszego wrażenia, ale później było już tylko lepiej.

Koh Ngai ma wszystko co do chillout’u jest potrzebne. Słońce, piasek, ciepłe morze, palmy, huśtawki na palmach, brak tłumów, cisza (na wyspie tylko ruch pieszy).

Nasz Hotel

Nasz hotel o urokliwej nazwie Koh Hai Fantasy Resort & Spa okazał się być tym który zarezerwowaliśmy przez Agoda.com, bo wiecie, że to co na zdjęciach nie zawsze zgadza się z tym co zastaniemy w rzeczywistości. Możemy polecić go z ręką na sercu, choć już lata świetności ma za sobą.

Co prawda jak to my. Wybraliśmy najtańsze pokoje z których widok rozpościerał się na przepiękną betonową ścianę ukrytą za drewnianą maskownicą, ale kto by siedział w pokoju jak się ma taką plażę. Oczywiście jak się chce, to można się szarpnąć na domek w pierwszej linii brzegowej z wyjściem na plaże, ale my wolimy wydać swoje pieniądze choćby na jedzenie, nurkowanie lub też zimnego changa.

ree

Plaża?

Na wyspie jest kilka plaż (dokładnie 3), przy czym aby się na nie dostać trzeba wsiąść do „long tail boat”. My wylądowaliśmy na największej o długości 2,5km (wiem, bo rankiem biegałem), na której znajduje się kilka hoteli (doliczyłem się 7 na całej długości). Plaża z palmami i oraz inną roślinnością wszelakiej maści, z przepięknym widokiem na 2 majestatyczne wyspy (Ko Ma oraz Ko Chueak). Na jedyny minus możemy wskazać to, że przy odpływach ukazywały się pozostałości rafy koralowej i kamieni, przy czym przy naszym hotelu było tego najmniej.

Koh Ngai troche z lotu ptaka

I jeszcze coś w przyspieszonym tempie

Będąc na Koh Ngai doceniliśmy także fakt posiadania 2 dzieci, które jak za dotknięciem magicznej różdżki praktycznie przez cały dzień biegały po plaży, kąpały się razem, zostawiając nas w stanie ducha, ciała i umysłu zwanego spokojem lub też chillout’em.

ree

Hotele lub jak kto woli „Resort”?

W sumie jest ich tu nie więcej niż 10 na całej wyspie. Brak hoteli w klasycznym tego słowa znaczeniu. Raczej wszystkie to ośrodki o niskiej zabudowie składającej się z małych domków, bungalows przy których zlokalizowana jest jakaś restauracja, czasami także basen. Ale to co każdy z hoteli ma wspólnego, niesamowitego to plaża i lokalizacja samej wyspy. Tak więc pewnie jeżeli nie zależy wam na luksusach pokoju hotelowego (jak nam), to cokolwiek innego byśmy wybrali to raczej byśmy nie narzekali. Dla ceniących wyższy standard polecamy Hotel Thanya (tuż obok nas).


Nurkowanie

Na wyspie znajdują się 2 bazy nurkowe (no baza to może coś nad wyraz powiedziane - takie malutkie punkty). Jeden prowadzony przez hiszpana „Koh Hai Divers” (szczęśliwie zlokalizowany przy naszym hotelu) oraz drugi prowadzony przez Tajów z bazą gdzieś po środku plaży ("Sea Open Diving"). Ceny do najtańszych nie należą, ale jak się leciało, jechało i płynęło taki szmat drogi, to żal nie skorzystać (3000THB lub 2800THB za 2 nurki, czyli około 100$). Tym bardziej, że raczej przy tak niewielkiej wyspie, tłumów na nurkowaniu raczej nie należało się spodziewać. A raf w okolicy jest kilka (jedna tuż przy Koh Ngai oraz kilka innych przy okolicznych wyspach).

My nurkowaliśmy na 2 rocks oraz Paradise. Płytkie nurkowania do 16 metrów głębokości. Ma przetarcie po 2 latach przerwy w nurkowaniu - dla mnie jak znalazł. Rafa gdzie nie gdzie martwa, ale były momenty, że od podwodnego życia aż kipiało. Ławice mniejszych lub większych ryb, mureny, i jeszcze masa innych, których nazw nie pamiętam. Szkoda tylko, że czasami widoczność spadała do 7-

ree

Podsumowując:

Koh Ngai => bardzo bardzo na TAK. Podobało się o tak. Przy czym jak to z nami po 4 dniach/3 nocach wyruszać już pora w drogę. Tym razem cały czas jeszcze pozostajemy na wyspach. Koh Lanta czeka i woła nas z daleka.


Komentarze


©2019 by czteryplecaki. Proudly created with Wix.com

bottom of page